Bezkrólewie
Wydawnictwo Literackie, 1988
Bezkrólewie
jest jedną ze słabszych powieści należących do cyklu piastowskiego, co
nie znaczy, że słabą. Wziął w niej Bunsch na warsztat czasy jednego z
poważniejszych kryzysów młodej polskiej państwowości, gdy rozstrzygała
się sukcesja po śmierci Mieszka II w 1034 roku. Kandydatami do tronu
byli jego dwaj synowie: Bolesław, zwany Zapomnianym, i Kazimierz
Odnowiciel. Na temat istnienia bądź nieistnienia władcy między Mieszkiem
a Kazimierzem trwają wśród historyków spory; napisano na ten temat
wiele prac, do których odsyłam wszystkich, którzy pragną pogłębić wiedzę
w tym zakresie. Na użytek omawianej lektury przyjmiemy, że Bolko
istniał, co Bunsch bardzo malowniczo i przekonująco opisał.
Przedwczesna
śmierć Mieszka II, pokonanego, w dużym uproszczeniu, zgryzotami i
utratą korony królewskiej, zostawiła sprawę sukcesji nieuporządkowaną.
Wprawdzie książę wzorem przodków chciał na tronie widzieć pierworodnego
Bolka, ale nieprawe pochodzenie syna i jego nieprzewidywalny charakter
czyniły uprawomocnienie tego następstwa niepewnym. Sprzeciwiała mu się
duża część możnowładztwa, kler i królowa Rycheza, matka młodszego
Kazimierza, przeznaczonego pierwotnie do stanu duchownego. To właśnie
Rycheza pchała syna do sięgnięcia po koronę, to wokół niej skupiali się
zwolennicy bardziej przewidywalnego, dającego sobą powodować księcia.
Zwłaszcza że starszy Bolko nie krył sympatii do dawnej wiary,
wyplenionej przez chrześcijaństwo, mające scalić i wzmocnić młode
jeszcze państwo. Polska stanęła przed widmem bratobójczej wojny.
Czytaj dalej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz