Wydawnictwo Naukowe PWN, Okładka miękka, 192 s., Moja ocena 6/6
Bohaterkami
książki są trzy niezwykle boleśnie doświadczone przez los kobiety -
Helene Plüschke, Esther von Schwerin, Ursula Pless-Dam. Ktoś może
powiedzieć, a Niemki, okupacja dobrze im tak. Nie zgadzam się. Tego
czego były one świadkami i co przeżyły nie życzę najgorszemu wrogowi.
Głód, nędza, brud, strach to najmniejsze zło, jakie wyziera z ich
opowieści. Dużo gorsza jest utrata własnej godności, człowieczeństwa i
nadziei.
Te kobiety były gwałcone, bite, okradane, pluto na nie, ubliżano im, a na koniec musiały opuścić swoje własne domu.
Wszystkie
kobiety opowiadają o strasznej gehennie, którą przeżyły, ale
najbardziej wstrząsnęły mną wspomnienia Helene Plüschke. Koszmar nie do
uwierzenia, który staje się jeszcze bardziej przejmujący ponieważ
czytamy pamiętniki kobiet.
(...) 14 lutego - Już nigdy nie zapomnę
dotknięcia lufy karabinu na twarzy. I jak wstaję na rozkaz: "Frau,
komml". Rozwierają się przede mną bramy piekieł.
Dwóch albo trzech podpitych rosyjskich żołnierzy zaciąga mnie do
sieni. Czuję smród samogonu, męski pot, woń prochu i dymu od ich
brudnych mundurów. Jeden spogląda na mnie, jakby chciał mnie pożreć,
pociąga łyk z butelki i oblizuje usta. Czuję, jak ogarniają mnie
mdłości, obrazy jakichś koszmarnych scen przemykają mi przez głowę.
Zesztywniała ze strachu, nie mam siły krzyczeć.
Jakiś wysoki mężczyzna po prostu mnie przewraca, pochyla się nade
mną i odsłania zęby. Próbuję doczołgać się do ściany, żeby się skryć.
Mężczyzna chwyta mnie za nogi i przyciąga do siebie jak kawał drewna. W
tej samej chwili zrywa mi spódnicę, a ja leżę na plecach z wyciągniętymi
ramionami, niezdolna poruszyć się albo bronić. Ostry ból przeszywa
ciało. Żołdak lufą karabinu rozdziera mi bluzkę aż do szyi. W tym
momencie mogę znowu nabrać oddechu i zaczynam krzyczeć. Żołnierze
wrzeszczą, klaszczą w dłonie i piją. Najwyższy i najbardziej odrażający
brzegiem dłoni zadaje mi cios w twarz i wpycha brudną szmatę w usta.
Mogę jeszcze tylko jęczeć.(...)
Na
nich, na tych niewinnych kobietach i ich dzieciach skupiła się
nienawiść Polaków i żołnierzy radzieckich po zakończeniu wojny. To je
winiono za lata upokorzeń, okupację, śmierć najbliższych. A przecież one
nie miały z tym nic spólnego. Tak jak sąsiadki Polki były matkami,
żonami, walczyły o przetrwanie, za wszelką cenę chroniły dzieci. Czy
dlatego były winne, że były Niemkami? Nie można przecież za zbrodnie
nawet sporej grupy żołnierzy winić cywili. Ale jak pisze jedna z kobiet Jak ktoś nie walczył z Trzecią Rzeszą to był winny!
Brawa
dla Ośrodka Karta i Wydawnictwa PWN za wydanie tych wspomnień. W naszej
świadomości częstokroć (o ile nie na ogół) nadal mamy monopol na
martyrologię i wszelkie zło jakie się wydarzyło w okresie II wojny
światowej przydarzyło się tylko nam, nikomu innemu. O pokrzywdzonych
Niemcach (Niemkach w szczególności) rzadko kto wspomina.
Wspomnienia
tych trzech kobiet ukazują jaki koszmarny los musiała przejść większość
z opuszczających ziemie odzyskane Niemek. Jak podają badacze z Ośrodka
Karta, w latach 1944-1949 tereny przyłączone do Polski opuściło ponad 8
milionów Niemców. Liczbę ofiar śmiertelnych tych wysiedleń szacuje się
na 400 tysięcy. To także byli ludzie, tacy jak my. Wśród Niemców także
byli dobrzy ludzie, tak samo jak wśród Polaków żli.
Zachęcam do lektury, po to, żeby sobie uświadomić koszmar innych i spróbować wyobrazić siebie na miejscu tych trzech kobiet.
Bardzo ciekawa choć króciutka recenzja :) Nie słyszałam o tej książce, ale z racji tego, że historia to mój konik z całą pewnością po nią sięgnę. To co opisałaś kojarzy mi się z tym co przedstawiono w filmie Smarzowskiego pod tytułem "Róża" też przejmująca do głębi historia...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czytałam inną "Kobiety wypędzone" Marianne Weber, również polecam
OdpowiedzUsuń