wtorek, 11 czerwca 2013

Wojenna narzeczona - Alyson Richman

Opis z tyłu okładki obiecuje nam solidny wyciskacz łez. Ma to być opowieść o tym, jak w drugiej połowie lat 30. XX wieku pomiędzy dwójką młodych, praskich Żydów - studentem medycyny Josefem i aspirującą malarką Lenką - rozkwita młodzieńcza uczucie. Czasy jednak nie sprzyjają miłości, a młodych kochanków tuż po pospiesznie zawartym małżeństwie rozdzieli wojna. Josef podczas ucieczki do Stanów Zjednoczonych przeżyje katastrofę okrętu, w której zginą wszyscy pozostali członkowie jego rodziny. Lenka, odmówiwszy wyjazdu ze świeżo poślubionym mężem, razem z matką, ojcem i siostrą trafia do Terezina a następnie do Auschwitz, skąd cudem udaje jej się ujść z życiem. Oboje przez długie lata trwają w przekonaniu, iż druga połówka nie żyje i utracili ją bezpowrotnie. I oto po sześćdziesięciu latach rozłąki niespodziewanie wpadają na siebie - cali, żywi i zdrowi - na weselu własnych wnuków.

Tą ostatnią sceną rozpoczyna się właśnie powieść Richman. Zaserwowanie czytelnikom tak wielkiego spojlera już na początku historii nie było chyba zbyt dobrym pomysłem - no bo jak tu, u licha, przeżywać w pełni razem z głównymi bohaterami ich wojenne losy, drżeć o ich życie, skoro już z góry wiadomo, iż obojgu dane będzie przeżyć? Przedstawiwszy scenę "weselną", autorka cofa się w czasie o kilkadziesiąt lat, gładko przechodząc do opisu dzieciństwa i młodości Lenki z perspektywy głównej bohaterki. Równolegle poznajemy powojenne losy Josefa w Ameryce, jego drugie małżeństwo i karierę lekarską. Po pierwszych 100 stronach miałam ochotę odłożyć książkę na półkę i uznawszy ją za jedną wielką pomyłkę, już nigdy do niej nie wracać.

Czytaj dalej...

1 komentarz:

  1. Po przeczytaniu miałam podobne odczucia. Cóż... to jest kolejna książka o wojnie czy holocauście w Europie dla Amerykanów, a właściwie dla tych, którzy nic wspólnego z tym mrocznym tematem nie mają, bo nie dotknął on żadnego z członków rodziny. Bądź ocalały nigdy nie mówił swoim bliskim, a często i nowej rodzinie, o przeszłości.

    OdpowiedzUsuń