Niezwykle mądra, bardzo poukładana logicznie książka o Holocauście, oparta na wspomnieniach własnych oraz ojca Henryka Schönkera. Piękna książka, która chwyciła mnie za serce i na zawsze w nim zamieszkała. Henryk Schönker nosił te wszystkie historie w sercu przez 60 lat, zanim zdecydował się opisać to, co przeżył w dzieciństwie. Oczami dziecka, które w momencie wybuchu wojny miało tylko osiem lat, opisuje ucieczkę przed śmiercią, której oddech towarzyszył mu podczas każdego kroku. Oświęcim, Krąków, Wieliczka, Tarnów, Bochnia, obóz Bergen-Belsen. To kolejne przystanki podczas owej ucieczki. Odtworzona została atmosfera dziecięcego świata oraz odczucia chłopca, któremu przyszło żyć w tak tragicznych dla niego czasach. Ta niezwykła wrażliwość, sposób widzenia i nieskończona wyobraźnia, bo przecież słońce nadal świeciło, dzieci się bawiły i tworzyły swój własny świat, nawet jeśli wokół była wojna i kipiała nienawiść skierowana przeciwko Żydom. Na jej kartach zawsze zostaną żywi przyjaciele małego Heńka - Jankiel, Adam- Bocian, Staszek, kuzynki, które robiły prześliczne lalki ze szmatek oraz kuzyni Ignaś i Arie, a także pierwsza, wielka miłość – Nina Armer. Wtedy młodzieńcze serce także było rozbuchane ogromnym uczuciem, a głowa myślała tylko tym, jak skraść kolejny pocałunek. Nikt z nich nie przeżył poza upośledzonym Bocianem. Z całej dużej rodzinny Schönkerów uratował się tylko Heniek z siostrą Lusią oraz rodzicami.
Zresztą nie tylko o dziecięcych przyjaźniach pisze Autor. Wspomina przyjaźń z wielkim niemieckim aktorem pochodzenia żydowskiego – Johnem Gottowtem czy z rzeźbiarzem Hochmanem.
Czytaj dalej...
Czytaj dalej...
świetna jest ta książka.. bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń