"Celem Japończyków było zamknięcie nas w dolnych kręgach piekła". Te
mocne słowa wyszły spod pióra Erica Lomaxa, oficera łączności wziętego
do japońskiej niewoli w czasie drugiej wojny światowej. Historia Lomaxa
stała się sławna w 2012 roku, kiedy do kin weszła uładzona adaptacja
jego wspomnień. Jednak - choć film był przejmujący i dobrze zagrany, nie
oddaje całego okrucieństwa, z którym zetknął się Anglik.
Eric Lomax od dzieciństwa rozmiłowany był w pociągach i już jako
nastolatek znał nazwy i modele wszystkich lokomotyw, rozstaw torów,
ciekawostki dotyczące kolei, a swój wolny czas spędzał na licznych
wycieczkach w celu odkrywania starych, opuszczonych torów, czy
przyjrzenia się z bliska jakiemuś ciekawemu "okazowi". Prócz tego - jak
całe przedwojenne pokolenie, zbierał znaczki, etykiety zapałczane,
piwne, oraz karty z papierosowych paczek (przed wojną w Polsce również
można było takie dostać). Bardzo szybko znalazł pracę na poczcie, gdzie
zarabiał na utrzymanie jego ojciec. Jednak karierę w urzędzie przerwała
druga wojna światowa. W niedługim czasie Lomax został wysłany na wschód.
Złe decyzje wojskowych zaowocowały klęska na froncie wschodnim i
długoletnią, okupioną cierpieniem tysięcy żołnierzy niewolą. Japończycy
nie respektowali konwencji genewskiej traktując jeńców jak darmową siłę
roboczą, a ich warunki życia były porównywalne z tymi, panującymi w
obozach koncentracyjnych. Okrucieństwem porównywalnym z Gestapo
zwłaszcza cechowała się Kempeitai (japońska żandarmeria wojskowa). Lomax
jako podejrzany o spisek był wielokrotnie torturowany, a następnie
zesłany do więzienia wojskowego - tu przeżywał dalszy ciąg mąk
piekielnych. Czytaj dalej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz