poniedziałek, 8 lipca 2013

"Życie na przekór cieniom" Martin Bormann syn



Trudna lektura... 



Warto pomyśleć o ludziach, których historia postawiła w takich a nie innych okolicznościach. Zamiast oceniać i krytykować, może warto przeczytać i posłuchać, co mają do powiedzenia... Rodziców się nie wybiera, ale co zrobić, gdy ojcem jest Martin Bormann? Jak patrzeć na świat i Boga, gdy ojcem chrzestnym jest Hitler? Z tymi pytaniami musiał zmierzyć się Martin Bormann syn. Oprócz ciepłych wspomnień  sielskiego dzieciństwa, są też dramatyczne opisy dorastania w cieniu zbrodni. 
Martin z rodzicami odwiedza gospodarstwo Rudolfa Hessa w Berchtesgarten. - "Gospodyni domu zaprowadziła nas do pokoju na poddaszu. Był to szczególny pokój, urządzony przedmiotami z ludzkich szczątków. Zobaczyłem lampę, której abażur wykonano z pergaminu z ludzkiej skóry, taboret, którego nogi zrobiono z kości, zaś siedzenie z miednicy, stół z blatem z ludzkich kości i ekskluzywne wydanie \"Mein Kampf\" Adolfa Hitlera oprawione w zieloną skórę, ręcznie spisane na pergaminie z ludzkiej skóry. Opuściliśmy ten dom bardzo szybko. To, co wtedy zobaczyłem, było następstwem zbrodni popełnionych tu, w Oświęcimiu, i innych obozach".

Po latach syn zbrodniarza bierze udział w pracach grupy "Dzieci oprawców - dzieci ofiar". Wspólnie z prof. Danem Bar-Ona z Uniwersytetu  Ben Guriona w Beerszewie pracował na rzecz pojednania i dialogu.


 Dziś jedna myśl z książki Martina Bormanna jr:

"Jezus, Chrystus-Mesjasz, jest dla wszystkich. On nie jest Rzymianinem, ani Grekiem, ani człowiekiem Zachodu, ale z woli Boga Ojca zechciał być Żydem "ziemi ojców". Jego życie jest Jego ludzkim życiem tylko w tym narodzie i z żydowskimi pismami świętymi. (...) Dopiero po zetknięciu z chrześcijańską i żydowską egzegezą Nowego Testamentu (...) odkryłem Żyda Jezusa, a tym samym nowe podejście do sprawy... "

Znalazłam w sieci kilka artykułów o Martinie Bormannie jr.

Podać rękę po Auschwitz
zbrodnia i pojednanie
Marsz żywych 


 Zaciekawił mnie zwłaszcza film dokumentalny o jego spotkaniu w Auschwitz z ks. Romualdem Jakubem Wekslerem-Waszkinelem. Film "Marsz żywych" powstał w 2003 roku, ale odkryłam go w sieci dopiero teraz. Historię ks. Wekslera-Waszkinela znałam, ale nie wiedziałam, że się spotkali i to właśnie w Auschwitz. Poruszający dokument, jeszcze bardziej poruszająca historia...



                                                         fragm. dok. "Marsz żywych"


Anna M.
annamatysiak.blogspot.com


2 komentarze: