wtorek, 4 lutego 2014

"Zośkowiec" Jarosław Wróblewski

Tytuł oryginału: Zośkowiec
Data wydania: 2013
Wydawnictwo: Fronda
ISBN: 978-83-64095-06-1
Liczba stron: 446

Powstanie Warszawskie to temat, który dzieli Polaków na dwa obozy. W pierwszym z nich znajdują się osoby, które uważają, iż poległym obrońcom miasta należy się pamięć, cześć i szacunek. Pomimo wielkich strat poniesionych zarówno w setkach istnień, jak i zniszczeniu budowli zdobiących ulice stolicy, dokonali czegoś wielkiego, starali się odzyskać wolność, usunąć okrutnego okupanta, zlikwidować strach i szerzącą się niemoc narodu polskiego.  Choć w porównaniu do sił wroga, była ich zaledwie garstka, nie posiadali dużego zaopatrzenia w broń i środki sanitarne, to towarzyszyła im niezłomna odwaga i determinacja, solidarność załogi, braterska lojalność i miłość do kraju, marzenie o wolnej Polsce, – czyli wszystko to, co skutecznie tłamsił komunizm, czyniąc z wielkich bohaterów, niecnych zbrodniarzy, agentów i wrogów wprowadzonego tuż po wojnie ustroju.
W drugim obozie znajdują się ludzie głoszący, iż powstańcy byli młodymi zapaleńcami, którzy przyczynili się jedynie do śmierci i zniszczeń. Ich działania nie były podyktowane rozumem, lecz brawurą, chęcią pokazania się światu, nierealnymi mrzonkami o własnej niezniszczalności, próbą zwrócenia na siebie uwagi. Mocne słowa, szczególnie wydają sie być bez pokrycia, gdy wygłasza je pseudo profesorek całe życie siedzący w ciepłym domku, który z nudów lubi, to i owo naskrobać na pięknej papeterii, napisać górnolotną pracę o wielkości rozwagi nad odwagą, albo szczyl, który możliwe, że całkiem szczęśliwie (ja tego przywileju niestety nie miałam) zasłyszał, co nieco na lekcjach historii, może nawet przeczytał w Internecie artykuł, obejrzał film. Teraz wychodzi do znajomych popijać browara, może złapie, jakiś przypał i będzie wiać przed strażą miejską. Jednakże o osobach, które całą energię poświęcały na odzyskanie wolności, a potem na odbudowę kraju, potrafi powiedzieć, że zrobili głupotę.
Prawda jest taka, że aby stanąć po którejkolwiek stronie (trudno pozostać neutralnym) trzeba oprócz zwrócenia uwagi na fakty, starać się zrozumieć, co obrońcy Warszawy czuli, z czym się borykali, jaka niemoc musiała ich ogarniać z każdym wywozem do obozów zagłady, łapanką, kolejnym straconym członkiem rodziny. Sprawa trudna, jak na dzisiejsze czasy wygody, gdzie o walkach zbrojnych dowiadujemy się z telewizji, to i owo kamuflującej, gdzie nie widać ludzi, którzy muszą znosić katorgę zniewolenia i dyktatury, (bo przecież, co nas to obchodzi, przecież to tak daleko. Kiedyś było całkiem blisko, w samym sercu kraju.) gdzie w Internecie śmiało można być anonimowym znawcom. Strasznie mnie irytują tacy śmiałkowie, nieraz i łezka wściekłości zakręci się w oku.
Warszawa-z-lotu-ptaka-bombardowanie-1939
Warszawa przedstawiona z lotu ptaka po bombardowaniach (1)
Dobrą okazją do poznania losów powstańców warszawskich, niemal z pierwszej ręki jest „Zośkowiec” Jarosława Wróblewskiego. Autor odgrywa w niej rolę cichego pomocnika uzupełniającego informacje, jakimi dzieli się z nami Henryk Kończykowski, ps. „Halicz”. Bohater książki to jeden z ostatnich żyjących żołnierzy Batalionu AK „Zośka”.
Na początek zostajemy wprowadzeni w realia przedwojennej Polski. Dookoła ruch, życie kwitnie, piękna pogoda wydaje się nie mieć końca, liczne podróże, jakie pan Kończykowski odbywa z rodziną, utwierdzają w przekonaniu, że było cudnie i radośnie. Wieś dawała bogate plony, miasto tętniło pomysłami na rozwój, Polska szybkimi krokami zbliżała się do gospodarczego sukcesu. bogatszych państw.
Nadchodzi rok 1939. Henryk ma rozpocząć naukę w gimnazjum. Czytaj dalej...

1 komentarz:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń