Czytaj dalej...
sobota, 31 sierpnia 2013
Mariusz Wollny – Kacper Ryx i król alchemików
Czytaj dalej...
piątek, 30 sierpnia 2013
Lavie Tidhar, Osama

Co by było, gdyby...
Lavie Tidhar, Osamatytuł oryginału: Osama
tłumaczenie: Grzegorz Komerski
wydawnictwo: MAG
data premiery: 30 sierpnia 2013r.
data wydania oryginału: październik 2012r.
ilość stron: 304
czwartek, 29 sierpnia 2013
Mariusz Wollny – Kacper Ryx i tyran nienawistny
Czytaj dalej...
sobota, 24 sierpnia 2013
Józef Ignacy Kraszewski – Krzyżacy 1410
Czytaj dalej...
wtorek, 6 sierpnia 2013
Młody żołnierz spod Monte Cassino. "Requiem dla młodego żołnierza. Monte Cassino" R. Bonneau
Tytuł: Requiem dla młodego żołnierza. Monte Cassino
Autor: Renee Bonneau
Stron: 120
Requiem... można porównać, pod pewnymi względami, do Na zachodzie bez zmian. Dlaczego? Co może mieć wspólnego historia I wojny światowej z II? Przecież to kompletnie co innego... Tak mawiają. Jedna była wojną pozycyjną, a druga miała być wojną totalną. Miała być... Ale czy w 1944 roku bycie żołnierzem Wermachtu, walczącym w imię swojego ówcześnie upokorzonego kraju, było wciąż zaszczytem? Czy to, co robili ich rodacy nie odbiło się rykoszetem na nich? Czy trzeba było mordować ludność cywilną, niszczyć zabytki, świętości i siebie nawzajem? W imię czego? Przełamania Linii Gustawa? Ojczyzny? W imię III Rzeszy? Führera? Czy sterczenie na wzgórzu i wyczekiwanie na kolejny ruch wroga było rzeczywiście tym, czym miało być w założeniu?
Czytelniku, jeśli trafisz w czasie wakacyjnych podróży w pobliże Monte Cassino, zatrzymaj się na drodze prowadzącej do klasztoru. Wyjdź z samochodu i pochyl głowę w hołdzie tym, którzy zginęli na tej świętej górze. Jeśli wytężysz słuch, może usłyszysz jeszcze świst pocisków i jęki rannych.Sven Hassel, Monte Cassino
Renee Bonneau, jak sam napisał, stworzył postać symboliczną, żołnierza, który walczył po stronie III Rzeszy. Nie miało to jednak znaczenia, bo czy dziewiętnastoletni chłopiec mógł sam wybrać, co jest dobre, a co złe? Czy mógł sprzeciwić się mobilizacji? Przecież walka za honor, upokorzonej przez traktat wersalski, ojczyzny brzmiała jak wyróżnienie, zaszczyt... Zresztą czy pod Monte Cassino walczono z nazizmem? Walczono o dobre imię Niemców? I czy to w ogóle miało sens? Takie pytania stawia autor i pozostawia z nimi czytelnika.
Ciąg dalszy --->> TUTAJ
niedziela, 4 sierpnia 2013
O ludziach ,,próbujących schwytać Słońce"
Tak powstało Oak Ridge. Miasto zbudowane niemalże od zera, które zasiedlili przyszli pracownicy Zakładu Technicznego Clinton (CEW). Eksperyment naukowy stał się niemalże równie ważny co socjologiczny aspekt całego przedsięwzięcia. Ludzie z zupełnie rożnych części kraju, różnych warstw społecznych oraz, co ważne, o odmiennych kolorach skóry niejako zostali zmuszeni do tego by od podstaw zbudować oparte na tajemnicach i niedomówieniach społeczeństwo. Oba te doświadczenia stały się kanwą książki Kiernan.
,,Dziewczyny atomowe" to kolejna książka z serii ,,o tym nie dowiecie się na lekcjach historii". I to udana książka. Autorka pracowała nad nią ponad siedem lat i efekty tej pracy są naprawdę wspaniałe. Być może słyszeliście kiedyś o Oak Ridge, ale czy wiecie, w jaki sposób werbowano do nich pracowników. Jane Greer to matematyczka z dyplomem w walizce, Toni to córka skromnego farmera, Helen przed tym jak została operatorką kalutronu pracowała w kawiarni połączonej z apteką. Wojna zmieniła życie wszystkich, nawet tych, którzy z bezpośrednią walką nigdy nie mieli nic do czynienia, a Kiernan doskonale udało się to uchwycić. Wydawałoby się, skomplikowane procesy chemiczne zostały w książce przedstawione jako banalne zagadnienia. Dzięki nim nawet chemiczny laik jako tako orientuje się w zasadzie działania bomby atomowej. Całość czyta się niczym dobrą powieść, a samą lekturę dodatkowo uprzyjemnia piękna okładka.
Od momentu, gdy tylko usłyszałam o tej książce, zastanawiałam się, po której stronie stanie Kiernan. Zwolenników, czy przeciwników bomby atomowej. Zazwyczaj, pomimo najszczerszych chęci pisarzowi non-fiction nie udaje się być bezstronnym. Cóż, Kiernan jest wyjątkiem. Autorka nie zawahała się wspomnieć o zniszczeniach i tragedii ludzkiej spowodowanej przez Little Boy'a i Fat Mana. W podobny sposób uchwyciła nastroje mieszkańców Oak Ridge, którzy, gdy już dowiedzieli się nad czym pracowali przez całe trzy lata. Z jednej strony radość z zakończenia wojny i rychłego powrotu z frontu członków rodziny mieszała się z grozą i poczuciem winy związanym z moralną odpowiedzialnością za tragedię mieszkańców Hiroszimy i Nagasaki.
,,Dziewczyny atomowe" powinny trafić w gusta odbiorców o zróżnicowanych wymaganiach dotyczących lektury. Czytelnicy zainteresowani fizyką, socjologią, a nawet feminizmem(!) powinni znaleźć w tej pozycji coś dla siebie. Książka Kiernan niedługo po publikacji stała się w Stanach bestsellerem, u nas również znajduje się wysoko w słupkach sprzedaży. Jeśli zdecydujecie się przeczytać tę pozycję, z pewnością zrozumiecie fenomen ,,Dziewczyn..." Polecam.
Franca
http://strofki.blogspot.com/
sobota, 3 sierpnia 2013
Każdy umiera w samotności - Hans Fallada
Berlin, rok 1940. II wojna światowa właśnie toczy się w najlepsze. Francja upada, a do drzwi mieszkania państwa Quanglów puka listonoszka i wręcza im zapieczętowaną kopertę. To zawiadomienie z poczty polowej. Otto, jedyny syn państwa Quanglów, poległ na froncie za Führera i ojczyznę. Anna wpada w czarną rozpacz, a Otto senior załamuje ręce. Zaczynają się kłótnie i wzajemne oskarżenia. "To wszystko przez tego twojego Führera!". "MOJEGO Führera?! Ależ Anno, to był przecież TWÓJ Führer!". Gdy mija pierwszy szok, małżonkowie wspólnie dochodzą do wniosku, że tak tej sprawy pozostawić nie mogą. Trzeba znienawidzonej obecnie władzy dać do zrozumienia, że wciąż istnieją ludzie, którzy się jej rządom sprzeciwiają! Ale jak tu stawić opór potężnej machinie państwowej, gdy samemu jest się niewiele znaczącym, przeciętnym obywatelem? Po dłuższym namyśle państwo Quanglowie wpadają na pomysł pisania o kartek o antynazistowskich treściach i podrzucania ich w miejscach publicznych. Przezwyciężając własny strach i wewnętrzne opory, zabierają się do dzieła...
Powieść powstała na kanwie autentycznej historii pewnego berlińskiego małżeństwa, które swoją antypaństwową działalność przypłaciło życiem. Podobno Fallada napisał tę książkę w niecały miesiąc, a niedługo potem zmarł i... w zasadzie wiele to tłumaczy. Przywołując opinię jednego z użytkowników portalu Goodreads - jeszcze kilka miesięcy pracy nad powieścią oraz dobry redaktor i mogłoby wyjść z tego arcydzieło. Tymczasem dla wielu czytelników "Każdy umiera w samotności" jest nim już w obecnej postaci.
Czytaj dalej...czwartek, 1 sierpnia 2013
"Mam na imię Victoria. Zaginione dzieci Argentyny" Victoria Donda
moja ocena: 5 / 6
Jakiś już czas temu przeczytałam książkę o zaginionych dzieciach Argentyny. Przyznam szczerze, że jest niewiele rzeczy na tym świecie, które mną wstrząsnęły. Ta historia należy do nich. Czytam o młodej dziewczynie Analii uwikłanej w okrutną historię własnego państwa, okresu wojny i dyktatury, szwadronów śmierci i obozów koncentracyjnych w samym środku Buenos Aires. Razem z nią odkrywałam nowe tropy kłamstw, jakimi ją karmiono przez lata. Przedziwna historia: dziewczyna odebrana matce, wychowana w rodzinie zbrodniarza, zaangażowana wbrew rodzinie w działalność polityczną na rzecz biednych i pokrzywdzonych, odkrywa prawdziwą historię swojej matki. Cori ginie w obozie koncentracyjnym tuż po narodzinach dziecka.
W tej historii od początku nie ma jasnych odpowiedzi, trudno z całą pewnością określić, co jest prawdą, a co fikcją. Nawet pokrzywdzeni w naszej ocenie nie sa niewinni. Ale jedno jest pewne - koszmar życia i śmierci setek ludzi zaginionych i ich dzieci okrutnie odebranych przed śmiercią i przywłaszczonych z nową tożsamością przez ludzi politycznie poprawnych w ponurych czasach dyktatury wojskowej. Zdumiewa jeden fakt - Analia (Victoria) jest starsza ode mnie zaledwie o 5 lat. Za każdym razem, kiedy podaje konkretne daty i swoje przeżycia, terror i walkę o prawa człowieka, ja zastanawiałam się, co robiłam w tym czasie w Polsce. U nas też nie było wolności, ale moje dzieciństwo upłynęło spokojnie, nie brakowało mi niczego. Nie musiałam walczyć o prawa człowieka, a mój świat nigdy nie runął w gruzach. Jestem szczęściarą i jak bardzo tego nie potrafimy docenić!
A jednak ciągle mam wrażenie, że łączy mnie coś z bohaterką książki. Może upór? Albo niechęć podporządkowania się systemowi (jakiemukolwiek), może pasja do życia, albo dawne urazy z przeszłości? Bycie buntownikiem na każdym poziomie i w każdym czasie jest trudne. A mimo to ciągle słyszę i czytam o ludziach, którzy poświęcają wszystko dla innych, dla sprawiedliwości, w imię Boga, religii czy zwykłego humanitaryzmu. Czy kiedyś będę na tyle odważna, żeby walczyć o swoje marzenia i o swój świat?
Victoria Donda pisze:
"(...) została tu przedstawiona prawda. To się wydarzyło. I ma większe znaczenie niż moja osoba, bo zawiera trzydzieści milionów historii. To się wydarzyło w Argentynie zaledwie trzydzieści lat temu i dotyczy nas wszystkich. Ta książka przedstawia tylko jeden przypadek. Może być przykładem (...) horroru i zgubnych konsekwencji dyktatury. (...) Dziś czuję, że przemierzyłam daleką drogę i dopiero teraz mogę i powinnam w pełni cieszyć się życiem, każdą chwilą. Dla mnie żyć zawsze będzie oznaczało walczyć o prawdę, o to, co uważam za sprawiedliwe, o moje przekonania".
Anna M.
annamatysiak.blogspot.com
"Dobre dziecko" Roma Ligocka

tytuł: Dobre dziecko
autorka: Roma Ligocka
moja ocena: 6 / 6
Wiedziałam, że tak się stanie... Wzięłam książkę Romy do ręki i odłożyłam dopiero, gdy skończyłam czytać ostatnią stronę... Zawsze pochłaniam książki tej autorki. Niektóre z nich czytałam nawet kilka razy.
"Czarne oczy. Schowaj oczy. Jak można mieć takie czarne oczy? Mówili dorośli. Ona ma zły wygląd. Z takim wyglądem nie da się przeżyć"
Często czytam wspomnienia ocalałych z Holocaustu..."Holocaust to nie wszystko (...) Cierpienie wtedy się nie skończyło, nie jest rozdzielane sprawiedliwie ani dawkowane porcjami. Przychodzi, kiedy chce i do kogo chce. Nikt nie może sobie nigdy powiedzieć, że dosyć - jego limit w życiu już się wyczerpał".
więcej o książce na moim blogu: annamatysiak.blogspot.com
zapraszam :)
Anna M.