czwartek, 31 stycznia 2013

Ken Follet - Upadek gigantów

Tytuł: Upadek gigantów
Autor: Ken Follet

"Upadek gigantów" to pierwsza część trylogii Stulecie. Opisane są tutaj czasy I Wojny Światowej, lata 1911 - 1924.
Poznajemy losy kilku rodzin pochodzących z różnych krajów i zajmujących różne pozycje społeczne.
Mamy angielską rodzinę Williamsów z Aldgate. Dzieci: Ethel i Billy i ich rodziców. Ethel, dziewczyna pewna siebie, przekonana o własnej wartości i wywyższająca się lekko, pracuje jako gospodyni w domu hrabiego Fitzherberta i jego żony, rosyjskiej księżniczki Bei. Pomiędzy panem domu a służącą nawiązuje się romans, w wyniku którego Ethel zachodzi w ciążę. Dziewczyna wykazuje się naiwnością myśląc, ze ojciec dziecka wywiąże się ze swoich co do niego obowiązków. Okazuje się, że była dla hrabiego kolejną zabawką, a on właśnie się dowiaduje o ciąży swojej żony. Ethel zostaje odesłana z posiadłości. Gdy o wszystkim dowiaduje się ojciec Ethel, wyrzuca dziewczynę z domu i zrywa z nią jakikolwiek kontakt. Kobieta wyjeżdża do Londynu, gdzie spotyka siostrę hrabiego - Maud, która oferuje jej pracę. Maud zakochuje się w przjacielu swojego brata, Walterze von Ulrichu. W przeddzień wybuchu wojny potajemnie wychodzą za mąż, a wojna rozdziela ich na wiele lat.
Poznajemy także Rosjan - braci Peszkowów: Leva i Grigorija. W Lvie, przystojnym kobieciarzu zakochuje się Katerina, w której potajemnie kocha się jego starszy brat. Grigorij w końcu ma szansę spełnić marzenie swojego życia, gdyż udało mu się uzbierać pieniądze na podróż do Ameryki. Jednak okazuje się, że jego młodszy brat popełnia morderstwo i musi uciekać przed wymiarem sprawiedliwości. Prosi więc Grigorija o oddanie mu biletu. W ten sposób Lev ucieka przed więzieniem. w stanach pracuje jako szofer bogacza, Vyałowa. Lev uwodzi jego córkę i w ten sposób wżenia się w tą bogatą rodzinę.
W Rosji pozostał Grigirij i Katerina, która spodziewa się dziecka Lva.
Życie tych wszystkich ludzi wiąże się ze sobą, a ich codzienność zaburza i przerywa I Wojna Światowa.

 Bardzo podobała mi się ta książka, a zwłaszcza to, w jaki sposób autor powiązał ze sobą swoich bohaterów.  W bardzo ciekawy sposób splótł ich losy, umieszczając I Wojnę Światową jako tło historyczne. Oprócz postaci fikcyjnych w książce mamy również postaci historyczne, decydujące o przebiegu wojny, która pochłonęła tyle istnień ludzkich.
W pamięć zapadła mi scena, kiedy listonosz chodzi od domu do domu w Aberowen i doręcza zawiadomienia o śmierci kolejnych młodych mężczyzn: braci, synów, mężów. Rozpacz miesza się z radością z tego, że listonosz tym razem ominął dany dom. Radością zaprawioną wstydem i poczuciem winy, który trawi kobiety patrzące na łzy tych, które trzymają ten okropny list w dłoniach.
Zamierzam przeczytać całą trylogię.

Joe Kubert: Josel. 19 kwietnia 1943

Autor: Joe Kubert
Tytuł: Josel. 29 kwietnia 1943

Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam w rękach komiks. Prawdopodobnie jako dziecko.
Komiks został napisany i zilustrowany przez Joe'go Kuberta, amerykańskiego komiksiarza o polsko - żydowskich korzeniach.
Jego rodzinie udało się wyjechać do Ameryki w końcu lat 20. XX w., więc przed wybuchem II Wojny Światowej. Uniknęli prześladowań, cierpień i śmierci, jednak docierały do nich informacje co dzieje się z Żydami, którzy pozostali. Historia została więc napisana na podstawie listów i opowieści tych, którzy zostali w centrum wydarzeń.
Główny bohater, kilkunastoletni syn rzeźnika, posiada talent do rysowania. To właśnie ratuje go przed wywózką do Oświęcimia. Takiego losu nie uniknęła jednak jego rodzina i na oczach Josela Niemcy wyprowadzają ojca, matkę i siostrę. Chłopiec zaprzyjaźnia się z innymi młodymi Żydami i razem żyją w kanałach. Talentem chłopca oczarowani są Niemcy, którzy lubią obserwować jak rysuje superbohaterów. Josel wykorzystuje to podsłuchując ich i zdobywa w ten sposób cenne informacje o działaniach i planach wroga.
Pewnego dnia ratują Żyda, któremu udało się uciec z obozu w Oświęcimiu, i który opowiada im co się tam dzieje: o wszechobecnym głodzie, dla którego ludzie skłonni są do strasznych czynów, o krematoriach, o śmierci, która w obozie jest powszechna jak życie. Uciekinier przekonuje ich, że nie ma nic gorszego niż pobyt w takim piekle.
Postanawiają ostrzec rodaków, a gdy próba ta kończy się niepowodzeniem, postanawiają na własną rękę stanąć do walki z wrogiem. Wybucha powstanie, które miało upaść po paru dniach.

środa, 30 stycznia 2013

Stanisław Majewski, Anna Maria

Książka Stanisława Majewskiego opowiada o losach młodej dziewczyny, niczym się nie wyróżniającej, jednej z wielu. Losy Anny Marii to losy wielu polskich dziewcząt i chłopców podczas okupacji hitlerowskiej. Dlaczego właśnie Anna Maria? Kilka lat po wojnie jej ojciec znalazł przypadkiem owinięty w czarną folię i ukryty pod podłogową deską zeszyt zapisany drobnym pismem swojej córki. Zeszyt okazał się pamiętnikiem pisanym przez dziewczynę w okresie okupacji. Wawrzyniec Hinel przechowywał go jako cenną pamiątkę po córce. Tuż przed śmiercią powierzył go przyjacielowi z nadzieją, że może znajdzie się ktoś, kto zechce opowiedzieć światu o losach Anny Marii. I tak pamiętnik znalazł się w rękach Stanisława Majewskiego, który postanowił spełnić marzenie Wawrzyńca Hinela. Powstała wzruszająca książka, kolejne świadectwo tragicznych losów Polaków podczas ciemnych lat II wojny światowej.   

Czytaj dalej

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Jerzy Kosiński- Malowany ptak

Jerzy Kosiński- Malowany ptak
Przełożył Tomasz Mirkowicz
Wydawnictwo Czytelnik
Warszawa 1994
226 stron
Akcja powieści rozpoczyna się w pierwszych dniach II wojny światowej, a jej osią są losy sześcioletniego chłopca, którego rodzice oddają pod opiekę pewnemu mężczyźnie w nadziei, że malec bezpiecznie przetrwa wojenną zawieruchę i po wojnie będą mogli znowu żyć spokojnie. Niestety, z uwagi na fakt, że chłopiec ma żydowską, czy też cygańską urodę jego historia "nieco" się komplikuje. Nie znamy ani imienia ani nazwiska ani nawet narodowości głównego bohatera. Przez wszystkie lata wojny tuła się od opiekuna, do opiekuna, od wsi do wsi, rzadko znajdując spokój i życzliwość. Traumatyczne przeżycia sprawiają, że chłopiec traci mowę, ale też zniekształca się jego moralność. Czy kiedy połączy się z rodzicami będzie potrafił żyć normalnie?
Kosiński z niezwykłą wyrazistością maluje słowem obrazy, które żyją. Nie trzeba zbyt wiele wyobraźni, by przenieść się w świat "Malowanego ptaka" i piszę to w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Autor posługuje się lekkim piórem, czyta się go szybko, jego język jest barwny, obrazowy i, co ważne, zrozumiały. "Malowany ptak" intryguje, oburza, przeraża, wzrusza. Powieść Kosińskiego jest jak ten tytułowy malowany, barwny ptak- potrafi wywołać pełen wachlarz uczuć, pokazuje pełen przekrój społeczeństwa i przedstawia najrozmaitsze postaci i sytuacje. Zmusza do myślenia, do refleksji nad tym, kto był ofiarą, a kto katem, czy ludowa mądrość to nie zabobon, czy istnieje jakaś moralność? Mimo, że sytuacje i postaci w większości przypadków zdają się przejaskrawione, to jednak Kosiński nie pozwala pozbyć się świadomości, że ludzie tacy są i są zdolni do takich zachowań. Ponadto autor w dokładny i szczery sposób przedstawia bogaty wewnętrzny świat głównego bohatera. Mimo, że nieco zbyt dorosły i dojrzały i inteligentny jak na swój wiek, jednak wzbudza w Czytelniku litość, sympatię, czasem podziw.
"Malowany ptak" z pewnością przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom literatury wojennej oraz tym, którzy szukają w książkach opisów życia prostej ludności w czasach wojennych. Bez względu na upodobania i tak polecam wszystkim, bo książka jest na tyle głęboka i poruszająca, że trudno o niej mówić- ją trzeba koniecznie przeczytać.
 
 

niedziela, 27 stycznia 2013

20 lat po Grunwaldzie – Kazimierz Korkozowicz

Kazimierz Korkozowicz
Powrót Czarnego
Synowie Czarnego
Wydawnictwo MON, 1989-1990




Czteroczęściowy cykl Kazimierza Korkozowicza najlepiej czytać bez dłuższych przerw. Trzeci i czwarty tom bezpośrednio nawiązuje do poprzednich, chociaż główne wydarzenia rozgrywają się po mniej więcej dwudziestu latach od zwycięskiej bitwy z Zakonem. Czarny i Jaksa, nagrodzeni po Grunwaldzie, osiadają w swoich majętnościach, gospodarując, mnożąc dobra, dochowując się dzieci. Spokojne życie kończy się, gdy na horyzoncie pojawia się zapowiedź kolejnego konfliktu i nasi bohaterowie muszą znowu stać się postrzegaczami w służbie Korony i Litwy. Bez protestów zamieniają wygodne i nudne życie na pełne niebezpieczeństw trudy, poddając się rozkazom proboszcza Andrzeja i ruszając na szlak, by uniemożliwić knowania wrażych sił.
 
Polska i Litwa wciąż odczuwają skutki niedostatecznego wykorzystania przewagi spod Grunwaldu na polu politycznym – wprawdzie Zakon Krzyżacki stracił impet, z jakim podążał na wschód, ale ciągle jest dość silny, żeby zagrażać i mącić wśród sąsiadów, pomagając królowi niemieckiemu, a potem cesarzowi Zygmuntowi. 
 
 
Więcej na blogu.

piątek, 25 stycznia 2013

Francis Paul Wilson, Twierdza

Wilson osadził swoją powieść w realiach II wojny światowej. Akcja toczy się na przełomie kwietnia i maja 1941 roku w Rumunii, w większości na Przełęczy Dinu. Znajduje się tam stara, tajemnicza budowla zwana przez okolicznych mieszkańców twierdzą. Nikt w niej nie mieszka i co ciekawe nikt w niej w przeszłości ni mieszkał. Nikt też nie wie kto i kiedy ją zbudował. Wiadomo tylko, że ktoś opłaca ludzi by utrzymać twierdzę w nienaruszonym stanie. 
Do tej twierdzy właśnie przybywa oddział niemieckiego Wehrmachtu pod dowództwem kapitana Klausa Woermanna. Od samego początku dwie rzeczy budzą w kapitanie pewien nieokreślony niepokój. Jedną jest całkowity brak ptaków na terenie twierdzy, drugą zaś umieszczone w ogromnej ilości w zewnętrznych i wewnętrznych ścianach budowli dziwne, nietypowe krzyże. Już pierwszej nocy dochodzi do wydarzeń, które na wiele dni zburzą spokój żołnierzy niemieckich i doprowadzą do tragicznego końca. 

Twierdza to trzymająca w napięciu opowieść o odwiecznej walce ze złem. A zło zamknięte w twierdzy jest samą kwintesencją istoty zła. To coś przerażającego a jednocześnie fascynującego. Tajemnica twierdzy odsłania nam się stopniowo. Krok po kroku wraz z bohaterami odkrywamy poszczególne elementy układanki, które w końcu tak jak puzzle, trafiają na właściwe miejsce. Niestety obraz stworzony z poszczególnych elementów puzzli jest przerażający i mrożący krew w żyłach

Czytaj dalej

,,Targ sumienia – rozterki Niemca Enesa” Ryszard Kozicki

Wydawnictwo: Marpress
Data wydania: 2007
Format : Książka
Ilość stron: 212
Półka: posiadam
Do kupienia: Marpress, Matras

czwartek, 24 stycznia 2013

"Muzyka fal" Sara MacDonald


Czasami otwierając książkę znajdujemy coś zupełnie innego, niż się spodziewaliśmy. To miała być przyjemna, nostalgiczna opowieść o trzech pokoleniach Tremainów z Kornwalii, z małym polskim wątkiem. Było zupełnie inaczej. Lepiej i głębiej. Mogłabym napisać, że akcja książki jest raczej przewidywalna, a psychologiczne sylwetki bohaterów są dosyć płytkie i bez trudu zidentyfikujemy już na początku czarne i białe charaktery. Ale nie napiszę. Mimo, iż wiele na to wskazuje, to „Muzyka fal” Sary MacDonald nie jest przesiąknięta tanim melodramatyzmem. Nie napiszę też, że jest to ckliwa historia bazująca na emocjach czytelnika, mimo, iż łez wylałam sporo. Dla mnie to piękna książka, która dostarczyła mi wiele wzruszeń i skłoniła do refleksji nas sobą, otaczającymi mnie ludźmi, nad światem.

Fred i Martha Tremainowie to urocza para staruszków mieszkających w domu na kornwalijskim wybrzeżu. W otoczonym pięknym ogrodem domu stworzyli swój mały raj. Mieszka z nimi ich syn Barnaby, który jest pastorem oraz, przez większość czasu, także ich wnuczka – Lucy, która jest córką Anny, ich pierworodnej – ambitnej i zimnej prawniczki. Na jesiennym niebie życia Tremainów zaczynają się jednak pojawiać chmury, bowiem Martha choruje na Alzheimera, jedną z najboleśniejszych dla bliskich chorób. Wzruszająca, ciepła staruszka powoli odchodzi do własnego świata, świata, przed którym całe życie uciekała. Wspomina czasy kiedy w podwarszawskiej miejscowości była Martą Ołowską, Żydówką, która po sąsiedzku przyjaźniła się z Kurtem Saurerem – Niemcem. Przedwojnie i sama wojna spowodowały, że przyjaźń nie przetrwała, ale zawirowania historii sprawiły, że ich losy splotły się bardziej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. 

wtorek, 15 stycznia 2013

Wojna polsko-krzyżacka z Grunwaldem w perspektywie

Kazimierz Korkozowicz
Przyłbice i kaptury
Nagie ostrza
Wydawnictwo MON, 1985

Kazimierz Korkozowicz znany jest głównie z kryminałów, popularnych w zamierzchłych czasach drugiej połowy XX wieku, i czterotomowego cyklu o Czarnym, którego dwie pierwsze części przeniósł na ekran w 1985 roku Marek Piestrak. Dziewięcioodcinkowy serial z Rochem Siemianowskim w roli Huberta „Czarnego” z Borów jest jedną z lepszych polskich adaptacji powieści historycznych (o których nie mam najlepszego zdania).
Akcja Przyłbic i kapturów i Nagich ostrzy obejmuje lata 1409-1410. Był to trudny czas przepychanek z Zakonem Krzyżackim, rozmów dyplomatycznych, interwencji rozjemczych, podchodów i szpiegowania, zakończonych wypowiedzeniem wojny i wielką bitwą pod Grunwaldem, która do dzisiaj jest powodem do dumy z jednego z największych zwycięstw oręża polskiego w historii. Wydarzenia przedstawione są z kilku perspektyw: polskiego wywiadu, kierowanego przez księdza Andrzeja, mającego na swoje usługi dobrze zorganizowaną siatkę szpiegowską, dworu króla Władysława z jego doradcami i bratem Witoldem i z zamku w Malborku, gdzie rozsiadł się dumnie Wielki Mistrz Krzyżacki. Najwięcej miejsca poświęcił Korkozowicz akcjom szpiegowskim – postrzegacze księdza Andrzeja są w wielu kluczowych miejscach, sami z siebie zbierają informacje, wykazują inicjatywę (zwłaszcza Czarny), a jednocześnie są posłuszni i przedkładają interes kraju nad własny. Oczywiście wpadają w zasadzki, ale zawsze po wielu perypetiach zdołają się uwolnić, nawet jeśli wrogi postrzegacz odniesie chwilową przewagę, a takie nie do końca udane akcje okazują się potem brzemienne w skutkach, umożliwiając przeżywanie kolejnych mrożących krew w żyłach przygód.


Więcej na blogu.

sobota, 12 stycznia 2013

Autor : Kamil Janicki
Tytuł : "Pijana wojna.Alkohol podczas II wojny światowej"
Wydawnictwo : Instytut Wydawniczy Erica
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2012

Z okładki:

" Nie każdy żołnierz był bohaterem ,nie każdy zabijał wrogów i nie każdy odniósł rany. Ale każdy pił.
Nieznane oblicze II wojny światowej : konfliktu ,podczas którego wódka lała się strumieniami i nawet zadeklarowani abstynenci sięgali po gorzałkę.Alkohol podnosił morale ,pomagał radzić sobie z nieludzką codziennością,zabijał nudę i integrował żołnierzy.
Pijana wojna to historia tematu skrzetnie omijanego przez historyków .To książka przypominająca ,że żołnierze walczący w II wojnie światowej wcale nie wstydzili się picia.Jak świętowano zaończenie wojny,a jak obchodzono Boże Narodzenie w koszarach? Jak do alkoholu podchodzili zdesperowani obrońcy Festung Breslau ,a jak powstańcy warszawscy? Co żołnierze pili na wycieczce w Paryżu,a co w partyzanckiej kryjówce na lubelszczyznie? Jak traktowali pijaów w mundurach i jak podchodzili do własnego pijaństwa?

Autor odmalowuje też paletę wzajemnych uprzedzeń i stereotypów .Czy w opini aliantów wszyscy Polacy byli pijakami? Czy ażdy czerwonoarmista walczył na podwójnym gazie?Czy żołnierze Wehrmahtu byli alkoholikami?

To książka pełna inrtygujących pytań i zaskakujących odpowiedzi,udzie;lonych w oparciu o setki dzienników i pamiętników sporządzonych przez samych żołnierzy.Przede wszystkim to jednak wciągająca lektura pełna anegdot,dzięki której spojrzycie na II wojnę światową z zupełnoe nowej perspektywy.

   Autor w książce opisuje codzienne życie żołnierzy w czasie II wojny światowej i rolę alkoholu jaką ten odgrywał. A była niebagatelna. Oczywistym wydaje się że alkohol był obecny, wiadomo święta, radość z powodu wygranej bitwy czy też smutek z powodu przegranej.W stanach krytycznych a te były racej normą niż wyjątkiem, zamiast znieczulenia. Okazje które wydają nam się oczywistością. Jednak nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo napoje wyskokowe obecne były w życiu walczących.
W książce Kamila Janickiego alkohol leje się strumieniami, stan powiedzmy to grzecznie upojenia jest wyjątkiem gdyż normą bywa stan permamentnego sch....ania. Zastanawiam sę czy aby opisywane osoby miały choć czasami poznać czym jest kac. Zapewne nie było aż tak zle. Znajdziemy też sporo usprawiedliwień, sama zapewne wolałabym pić i nie myśleć o tym wszystkim co działo się wokół. Nie jest tajemnicą że głównie działały % jako znieczulenie psychiczne a dopiero potem fizyczne.
Wszelkie kontaty wg.autora nawiązywało się za pomocą trunków, podobnie zdobywało się najróżniejsze potrzebne rzeczy.Piło wię z okazji jak i bez dla zabicia czasu a zarazem nudy.
Podczas czytania książki ogarnęło mnie zdumienie, nie opuszcza nmie aż do tej chwili i pewnie jeszcze trochę nad tym pomęczę. Mianowice jakim cudem komukolwiek udało się wygrać,przy tym stanie spożycia? wychodzi na to że najwięszym wrogiem każdego, podkreślam każdego żołnierza był alkohol. Podstępny, udający jedynego przyjaciela i odskocznię.

Oczywiscie zdaję sobie sprawę z tego że najprawdopodobnej i ja uległabym temu nałogowi, w tych warunkach,przy tym co musieli oglądać i robić. Nie mogąc uciec i narazić się na natychmiatową śmierć zabijali się na raty. By nie czuć,nie myśleć a taże by dokonać jeszcze jednego wysiłku ponad możliwosć ludzką, by dalej walczyć mimo wszechogarniającego mroku.

   Co ciekawe nawet tak wieli abstynent jak Hitler nie był dla niemieckich wojaków wystarcającym wzorcem. W tym jednym mogli ui nawet powinni brać z niego przykład i .... w tym jednym robili naczej niż chciał wódz.

Książka okropnie przygnębiająca ,choć ciekawa nie przeczę może trochę zbyt mocno zalatuje wódką. Jest pozycją nowatorską , o wojnie od strony picia chyba jeszcze nikt nie pisał, w sensie skupienia się tylko na alkoholu.Nienajgorzej to nawet wyszło.

Ocena książki: 4/6

  

piątek, 11 stycznia 2013

"Wszystko jest iluminacją" Jonathan Safran Foer


Przeczytałam kilka pierwszych stron „Wszystko jest iluminacją” Foera i myślałam sobie: „Co to jest? O co tyle zachwytów? Język, jak nie przymierzając, z jednej z kreskówek!” Niepoprawność językowa wręcz krzyczała ze stron. Zacisnęłam jednak zęby i czytałam dalej. Myślałam, że książka „przyprawi mnie migreną”, ale po zmęczeniu pierwszego rozdziału okazało się, że jest „dosyć prima sort dla mnie” i przypuszczam, że będzie „dosyć prima sort dla tobie”. Muszę przyznać, że tłumacz wykonał świetną robotę. Chapeau bas! Zaczytałam się w kolejnych stronach i przeplatałam je porykiwaniami ze śmiechu, aż mój szanowny małżonek zaczął się poważnie niepokoić o moją kondycję psychiczną.

Wracając jednak do książki... Jonathan Safran Foer, z pochodzenia Żyd, dzierżąc w dłoni starą fotografię, przyjeżdża na Ukrainę z Ameryki, aby odnaleźć kobietę, dzięki której, jak podejrzewa, udało się jego dziadkowi Safranowi przeżyć podczas niemieckiej okupacji. Poznaje tutaj Aleksa- tłumacza zwanego Szapką bądź Soszą oraz jego dziadka - szofera z suką przewodniczką Sammy Davies Junior, Junior. Akcja biegnie trzytorowo. Mamy więc relację Aleksa z podróży w poszukiwaniu Augustyny oraz sztetla zwanego kiedyś Sofijówką bądź Trochimbrodem. Strony pisanej przez Jonathana powieści mówią nam o fikcyjnych dziejach Trochimbrodu, a także jego mieszkańców z jego praprapraprababcią i prapraprapradziadkiem  włącznie. Listy Aleksa do Jonathana oceniają tworzoną przez Amerykanina powieść oraz odnoszą się do aktualnych spraw.

Czytaj dalej...

środa, 9 stycznia 2013

Olga Tokarczuk- Prawiek i inne czasy

Olga Tokarczuk- Prawiek i inne czasy
Czyta Maja Ostaszewska
Wydawnictwo Literackie
519 minut
Prawiek to wieś na kielecczyźnie. Wieś jakich wiele na świecie. Ale czy na pewno? "Prawiek i inne czasy" to magiczna powieść pełna metafor i alegorii opowiadająca o życiu, narodzinach, śmierci, wojnie, szczęściu i rozpaczy, czyli krótko mówiąc o wszystkim co może zdarzyć się między narodzinami a śmiercią (a nawet po niej). To po trosze obyczajówka, a po trosze baśń dla dorosłych.

Przede wszystkim urzekł mnie prosty język tej powieści. Tokarczuk w prosty sposób mówi o rzeczach ważnych i trudnych, co doskonale się sprawdza. Umiejętnie mami też niedługimi rozdziałami zachęcając do dalszej wędrówki przez Prawiek i nie pozwalając nudzić się ani chwili. Wiele elementów w powieści można interpretować na różnorakie sposoby, dzięki czemu powieść nabiera wielu wymiarów, a może po prostu wielu czasów? Tokarczuk filozofuje na temat Boga, natury, uśpionych w człowieku instynktach, magii działającej w świecie, jednak nie mędrkuje, nie wymądrza się. "Prawiek i inne czasy" to powieść- rzeka, która swoim nurtem obejmuje nie tylko rodzinę Niebieskich i Boskich, ale też innych mieszkańców Prawieku, których losy przeplatają się i łączą. Ciekawym zabiegiem jest także konstrukcja początku i końca historii- otóż powieści nie rozpoczyna jakieś konkretne wydarzenie, koniec też nie jest jasny- Tokarczuk dzięki tej otwartej kompozycji nie domyka furtki do Prawieku dla naszej wyobraźni. Trudno nie wspomnieć o wątku wojennym- akcja powieści ma swój początek tuż przed rozpoczęciem I wojny światowej, obejmuje także czasy II wielkiej wojny. O ile pierwsza ukazana jest jedynie z punktu widzenia zwykłych ludzi, o tyle druga wzbogacona jest o sylwetki wojskowych. W powieści przedstawione są różne obrazy wojny. Wielkim plusem było pokazanie odczuć niemieckiego żołnierza, który w polskiej literaturze kreowany jest zwykle jako czarny charakter. U Tokarczuk nic nie jest tylko białe lub tylko czarne- łączy barwy świata (a raczej światów) ukazując prawdę o tym, jacy jesteśmy.

Maja Ostaszewska, która do tej pory nie zawładnęła moim sercem jako aktorka, zaskarbiła sobie moją sympatię jako lektorka. Jej miękki, ciepły głos doskonale oddawał nastrój powieści- momentami lekki, nieco zamglony i osnuty nutką tajemniczości niczym cały Prawiek, kiedy zaś trzeba mocny i przywracający do rzeczywistości. Dużym plusem jest naturalna modulacja głosu.

Sięgając po "Prawiek i inne czasy" kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać i muszę przyznać, że nie jest łatwo ocenić tę powieść. Niemniej jednak, na pewno oceniam ją bardzo pozytywnie i wiem, że jeszcze nie raz do Prawieku wrócę. Jest to niewątpliwie jedna z tych powieści, którą chce się jak najszybciej wchłonąć, ale po skończeniu której odczuwa się ten niedosyt i żal, że to już koniec, a zarazem radość z poznania całej historii. Powieść polecam szczególnie tym, którzy lubią książki przedstawiające życie takim, jakim jest, bez ubarwień, acz z nutą magii.

Recenzja pochodzi z blogu Biblioteczka bibliofilki

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Podsumowanie grudnia!



Kochani, powoli staje się to tradycją, że mam troszkę opóźnienia z podsumowaniem. Mam nadzieję, że Wam to jednak bardzo nie przeszkadza. Od tygodnia walczę z wirusami, gorączkami, dreszczami itp. i liczę na to, że w końcu wygram tę walkę :)
Przejdę do tego, co najważniejsze.
 
W grudniu wyzwanie ukończyły 4 osoby, jednak mogliśmy przeczytać aż 14 nowych recenzji! Szczególnie jedna osoba zapracowała sobie na ogromne brawa i gratulacje, osiągając naprawdę rewelacyjny wynik. Oczywiście chodzi o Kruszynkę :) Otóż w tym miesiącu mieliśmy możliwość przeczytać aż 10 opublikowanych przez nią recenzji! Kruszynko, zaczynasz pobijać swoje własne rekordy :) 

A oto wyniki pozostałych uczestników:
anetapzn - 2 recenzje
Nutinka - 1 recenzja, lecz zrecenzowane zostały w niej 4 książki
Hominem Quaero - 1 recenzja

Wam również serdecznie gratuluję!!! :)

Dziękuję Wam bardzo za ten wspólnie spędzony miesiąc!

niedziela, 6 stycznia 2013

"Dziennik" Anne Frank

Anne Frank radosna, uwielbiana przez rodzinę i rozpieszczana, 12 czerwca 1942 roku wśród prezentów na swoje trzynaste urodziny znalazła dziennik. Wtedy jeszcze mieszkała w swoim przytulnym domu w Amsterdamie, chodziła do szkoły i była prawie szczęśliwa. Prawie, bo do szczęścia brakowało jej tylko najbliższej od serca przyjaciółki, której mogłaby powierzyć wszystkie swoje myśli. Zaczęła więc pisać, w formie listów do wyimaginowanej przyjaciółki Kitty, dziennik. Na początku przedstawiła swoją klasę, rodzinę i pisała o swoim życiu. 9 lipca nadszedł ten dzień, kiedy cala rodzina Franków musiała przenieść się do przygotowywanej od dawna kryjówki w oficynie budynku przedsiębiorstwa, który wynajmowali razem ze wspólnikiem ojca. To była ogromna zmiana. Na 45 metrach kwadratowych znalazło się siedem, a później osiem, różnych osobowości. Zamieszkała tam rodzina Franków: mama i ojciec Ann (zwany Pimem), jej siostra Margot, sama Anne, a także rodzina van Daan – Petronella, Hermann  i Peter ( w rzeczywistości rodzina van Pels – Auguste, Hermann i Peter) oraz Albert Dussel ( Fritz Pfeffer).

W takich warunkach ujawniały się wszystkie cechy charakteru, te najlepsze i te najgorsze. Nic nie mogło się ukryć przed współmieszkańcami. Żaden grymas twarzy, żaden uśmiech, żadne rozmarzone spojrzenie, czy łza w oku. Każdy ruch, każdy szept, każde westchnienie słyszane było przez wszystkich. Nie było dokąd uciec, nie można było się schować, zawsze widoczni, zawsze pod czyimś bacznym spojrzeniem. Anne weszła do domu przy Prinsengracht 263 w Amsterdamie jako radosne, wrażliwe, bystre dziecko. Przez dwa lata, podczas których się ukrywała, zdążyła przeobrazić się w młodą, inteligentą kobietę. To tam przeżywała typowy bunt nastolatki, pragnęła być widziana, akceptowana i kochana jako Anne-sama-w-sobie, a nie na przykład przez pryzmat córki czy młodszej siostry. W ukryciu przechodzi  najważniejsze etapy w życiu młodej dziewczyny i kobiety: pierwszą miesiączkę, pierwsze zakochanie i budzenie się uśpionej seksualności.

Czytaj dalej...

sobota, 5 stycznia 2013

Rozmowy z katem

Po książkę Kazimierza Moczarskiego "Rozmowy z katem" po raz pierwszy sięgnęłam w klasie maturalnej. Z pewnym poczuciem przymusu, dystansem. I to właśnie ta książka stała się iskrą zapalającą we mnie fascynację tematem II wojny światowej. I już wtedy wiedziałam, że jeszcze kiedyś do niej wrócę. Teraz, po tych paru latach, bogatsza o większą wiedzę o tych czasach, czytałam ją z całkiem innym podejściem, wyzbywając się "przymusu lekturowego".  Kazimierz Moczarski, za walkę w szeregach AK, skazany został na karę śmierci przez rząd komunistyczny, który objął władzę w Polsce po zakończeniu II wojny światowej. Jedną z tortur, jaką wymyślił dla niego nowy ustrój, było przebywanie w jednej celi z generałem SS Jürgenem Stroopem. Miało go to złamać. Obaj zaciekli wrogowie, którzy przy spotkaniu w "tamtych" czasach nie zastanawialiby się nad oszczędzeniem życia przeciwnika, zmuszeni byli żyć razem w jednej celi. Moczarski w piękny i niezwykle rzeczywisty sposób potrafił przedstawić czytelnikowi postać okrutnego i bezwzględnego hitlerowca. W osłupienie wprawia ślepe oddanie generała przełożonym.  Książka fascynująca, na pewno warto wziąć ją do ręki. 

Rzeźnia numer pięć, czyli krucjata dziecięca, czyli obowiązkowy taniec ze śmiercią.

 Tytuł: Rzeźnia numer pięć
Autor: Kurt Vonnegut
Forma: powieść
Rodzaj: audioksiążka
Wersja językowa: polska
Nagranie: Zakład Wydawnictw i Nagrań Polskiego Związku Niewidomych
Miejsce i rok nagrania: Warszawa, 1981
Czyta: Ryszard Nadrowski
Czas trwania: ~6 godz. 37 min.

"Billi Pilgrim wypadł z czasu. Zasnął jako podstarzały wdowiec, a obudził się w dniu swojego ślubu. Wszedł w drzwi w roku 1955, a wyszedł w drzwiami w roku 1941. Wrócił przez te same drzwi, aby znaleźć się w roku 1963."
Książka "Rzeźnia numer pięć" Kurta Vonneguta to opowieść o Amerykaninie, adepcie sztuki okulistycznej, z pozoru zwykłym, nieciekawym i niewyróżniającym się z tłumu mężczyzną.. Jednak nie jest to opowieść zwykła, opierająca się na głównych zdarzeniach w stylu: Urodził się... Ożenił... Umarł...
Brak chronologii bardzo mi się podobał.tak więc mamy tutaj swoistą "bieganinę" po życiu głównego bohatera. Przeplatają się tutaj relacje z dzieciństwa, wczesnego dorosłego życia, małżeństwa, czasów wojny i czasów po jej zakończeniu. Relacje te są całkowicie z sobą pomieszane, wyłaniają się w niemożliwej do przewidzenia kolejności.

Pojawia się również świat nierzeczywisty, a wiec relacja Billego z jego życia na Tralfamadorii, gdzie traktowany jest jak okaz wystawiony cały czas na światło dzienne, obserwowany przez mieszkańców, którzy komentują każdy jego ruch, nieustannie obserwują, podziwiają.
"Najważniejszą rzeczą, jakiej nauczyłem się na Tralfamadorii, było to, że śmierć jest tylko złudzeniem. Człowiek żyje nadal w przeszłości, tak więc głupotą jest płakać na pogrzebie. (...) Tralfamadorczyk widząc trupa myśli sobie po prostu, że zmarły jest aktualnie w złej formie, ale jednocześnie wie, że ta sama osoba czuje się znakomicie w wielu innych momentach. Kiedy teraz słyszę o czyjejś śmierci, wzruszam tylko ramionami i mówię to, co mówią w takich razach Traffamadorczycy; to znaczy: <zdarza się.>"

"Zdarza się..." - kiedy po raz pierwszy usłyszałam to stwierdzenie poczułam się jakbym dostała pięścią w twarz i jego wydźwięk czuję do chwili obecnej.
Nie spodziewałam się czegoś takiego. Spodziewałam się opowieści o wojnie, przejmującej relacji ze śmierci tysiąca winnych i niewinnych, terroru, krwi... A co dostałam: "Zdarza się..."!!!
Jestem pod wrażeniem tej książki, która zrozumiałam jako próbę autora mająca na celu wytłumaczenie samemu sobie okrucieństwa wojny, bólu jaki potrafi zadać człowiek człowiekowi.
Tak, to prawda, że spodziewałam się relacji naocznego świadka czasów wojny, naocznego świadka bombardowania Drezna. Spodziewałam się realistycznych obrazów strachu, paniki, śmierci. Czy się rozczarowałam? W żadnym wypadku!!!! "Rzeźnia numer pięć" zostawiła po sobie ogromne wrażenie i przekonanie, że dwa proste na pozór słowa: "zdarza się..." mogą mieć dużo większy wydźwięk niż świst spadających bomb, niż jęki rannych i umierających.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cytaty pochodzą z książki "Rzeźnia numer pięć".

Recenzja również na blogu mojeczytanie-silwercross.blogspot.com

Aleksander Kamiński- Kamienie na szaniec

Aleksander Kamiński- Kamienie na szaniec
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Wydanie pierwsze
Warszawa 2007
227 (238) stron
Aleksander Kamiński upamiętnia w swojej książce kilkoro młodych ludzi, spośród których najwyraźniej rysują się sylwetki Macieja Aleksego Dawidowskiego, Jana Bytnara i Tadeusza Zawadzkiego. To książka o młodości, przyjaźni, szczęściu w czasach horroru, wierze w pewne wartości, wojnie i śmierci. To prawdziwa historia ludzi, którzy walczyli o wolność Polski i którzy zginęli zbyt wcześnie.
"Kamienie na szaniec" to jedna z niewielu lektur szkolnych, którą nie dość, że przeczytałam z chęcią i zainteresowaniem, to jeszcze do niej wracam. To też pierwsza książka, w czasie lektury której płakałam. To wzruszająca historia ludzi, których wojna dotknęła akurat, kiedy byli w tym wieku, w którym ja jestem teraz. Nie pozwalała im zaznać spokoju i szczęścia, choć tak desperacko tego szukali. Zośka, Alek i Rudy, a także ich przyjaciele walczyli z okupantami wszelkimi możliwymi sposobami. Zadziwiają sprytem, pomysłowością i zręcznością, ale przede wszystkim niebywałą odwagą. Wszyscy w tych czasach musieli być odważni. Nieopisaną wartością tej historii jest jej autentyczność. Czytając o naszych polskich bohaterach cały czas mamy świadomość, że to nie postaci fikcyjne- ci ludzie żyli naprawdę, wspomnienie o nich przetrwało nie tylko na kartach powieści, ale także w sercach tych, którzy przeżyli. Ślady po nich zostały w warszawskich sercach i na warszawskich murach.Ogromnym plusem jest też to, że nie jest to powieść patetyczna, tak samo jak jej bohaterowie nie są zadętymi herosami. Wszystkie postaci wzbudzają szacunek, podziw i ogromną sympatię. Język powieści jest prosty i barwny, dzięki czemu książkę czyta się szybko i nie sposób się od niej oderwać. Kamiński potrafi doprowadzić do łez uświadamiając Czytelnikowi okrucieństwo wojny, potrafi wzbudzić żal, smutek, strach, ale też rozbawić. Przede wszystkim zaś zmusza do refleksji, zadumy nad wartościami, jakimi kierujemy się w życiu i nad samym życiem.
Wydanie opatrzono wieloma zdjęciami zarówno z rodzinnych archiwów bohaterów książki jak i współczesnymi- przedstawiającymi harcerzy i uczniów szkół związanych z postaciami przedstawionymi w powieści. To daje nam szerszy obraz bohaterów "Kamieni na szaniec" i pozwala lepiej ich poznać.
"Kamienie na szaniec" to chyba najlepsza książka opisująca wojnę jaką czytałam. Każdy powinien ją przeczytać.

piątek, 4 stycznia 2013

"Taniec w ruinach. Przejmujący dziennik młodej Czeczenki." Milana Tierłojewa


" Jak wielki ból może znieść człowiek?"


Tytuł oryginalny: Danser sur les ruines : une jeunesse tchétchéne
Język oryginału: francuski
Przekład na język polski: Andrzej Wróblewski
Data wydania: 2007 rok
Wydawnictwo: KDC
ISBN: 978-83-7404-664-0
Liczba stron: 168

Jak wiemy w trakcie wojny ponosimy wielkie straty. Dochodzi do wydarzeń, okrutnych, pozbawionych człowieczeństwa, rządzących się własnymi, diabelskimi prawami. Nieważne czy działania militarne mają zasięg ogólnoświatowy, czy odbywają się pomiędzy dwoma krajami – zawsze są przejawem niewrażliwości na losy innych, chorą pogonią za zbrodnią i brakiem jakiegokolwiek humanizmu. To w trakcie takich zdarzeń w ludziach dochodzi do najgorszych przemian bądź do ujawnienia instynktu psychopaty, któremu za wykonywane zbrodnie jeszcze się płaci.
Gwałty, wymyślne mordy, grabieże, brak szacunku do zmarłego, sprzedawanie organów, bezprawie, alkoholizm, głód, cierpienie, nienawiść… czy pojawiło się tu choć jedno słowo mówiące o tym, iż działania wojenne przynoszą nam coś dobrego?
Czytaj więcej...